Przejdź do głównej zawartości

Warmińska wieś



Robert Traba, Andrzej Sakson (red.) Przeszłość zapamiętana. Narracje z pogranicza./Magdalena Kardach, Janusz Pilecki, Elżbieta Traba (red). Purda 1900-2006. Portret wsi.

Wydane przez
Wydawnictwo Borussia

Niniejsza książka jest pierwszą z zapowiadanych sześciu traktujących o historii i pamięci polsko-niemieckiego pogranicza na przykładzie jednej z warmińskich wsi – Purdy Wielkiej.

Warmia i Mazury to nie jest to samo (co podkreślają również autorzy książki). Każda z krain jest inna, każda ma odmienną od drugiej kulturę, gwarę i to, co decyduje o tożsamości regionalnej. Sporo osób spoza województwa warmińsko-mazurskiego postrzega całe województwo jako Mazury, nie przykładając wagi do drugiego członu nazwy, nieco ją lekceważąc. Ja, choć pochodzę tak naprawdę zewsząd i znikąd, od nastu lat dom rodzinny mam na Mazurach. A teraz mieszkam na Warmii i podziału tego strzegę pieczołowicie.

Dzięki książce wiele dowiedziałam się o historii regionu, w którym obecnie żyję. Poznałam dokładną granicę niegdysiejszych warmińskich powiatów, wydarzenia z końca XIX wieku i te już z wieku ubiegłego. Z wywiadów przeprowadzanych w mieszkańcami Purdy w 1948 i 2005 roku wyłania się obraz miejscowości, która rozkwitła w czasie, gdy do władzy w Niemczech doszli narodowi socjaliści, a podupadła straszliwie, gdy dla całego świata kończyła się wojna (mieszkańcy Purdy mówią, że dla nich się wówczas zaczęła), czyli podczas ofensywy radzieckiej. Doskonale, w słowach respondentów biorących udział w badaniach socjologicznych na opisywany temat, widać różnice między Warmiakami, a napływową ludnością. Ciekawie czyta się obserwacje dotyczące zmian politycznych, społecznych, ustrojowych w Polsce i to jaki wywarły wpływ na życie codzienne mieszkańców Purdy.

Druga książka – „Portret wsi” – jest bogato ilustrowana to zdjęciami miejscowości, to fotografiami z przeszłości respondentów. Znajdziemy tu również opis akcji przeprowadzonej przez polskich i niemieckich studentów – badaczy „ I love Purda” (do książki dołączona jest również płyta z audycją radiową).

Dużo dała mi lektura tych książek. Będę drążyć temat:)

Komentarze

Anonimowy pisze…
no w końcu troszeczkę się ujawniłaś:)
Ja też mieszkam na Warmii i równie pieczołowicie przypominam ludziom, że Mazury to nie Warmia:)
A z jakiej części Warmii pochodzisz?
Monika Badowska pisze…
Kalio,
nie pochodzę:) Ale mieszkam:) Niedaleko Wysoczczyzny Elbląskiej:)
A Ty?
Anonimowy pisze…
ja pochodzę z Mazur, dokładnie z Kętrzyna, a od 15 lat mieszkam w Dobrym Mieście:)
Trasę na Gdańsk mam opanowaną, więc nie wstydź się, zdradź coś więcej. Może na maila?
Monika Badowska pisze…
Kalio,
powędrował do Ciebie list elektroniczny:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k