Przejdź do głównej zawartości

Agnieszka Drotkiewicz. Teraz.


Wydane przez

Wydawnictwo W.A.B.

Przeczytałam mnóstwo niedobrych recenzji tej książki. A im więcej ich czytałam, tym dłużej „Teraz” leżało na półce. Gdy już sięgnęłam po lekturę – zdumiałam się, bo nie znalazłam w treści historii opowiadanej przez Drotkiewicz  większości z zarzutów stawianych przez recenzentów.

W monologu Karoliny Pogorskiej znajdziemy trud życia samotnego, strach przez czasem głośno odmierzanym przez zegary – przed jego ucieczką i przed tym, jak wiele go jeszcze trzeba zagospodarować.

„Coś sobie piszę, bo co innego może robić w niedzielę samotna stara kobieta po dwudziestym piątym roku życia, której ciało już do niczego się już nie nadaje?(…) Samotna kobieta tylko wtedy, kiedy pisze, nie traci pieniędzy. (…) Kobiecie samotnej czas wolny nie jest do szczęścia potrzebny, dlatego kobieta samotna nie powinna go mieć.”

Postrzeganie świata przez litery – czyli tak jak postrzega go bohaterka – wydaje się być nieszkodliwym dziwactwem, do chwili, gdy uświadomimy sobie, że przecież większość z nas właśnie poprzez słowa określa rzeczywistość. Owszem, w przypadku Karoliny Pogorskiej, zjawisko literomanii jest przerysowane, ale zgadzam się, by fikcja literacka ukazywała mi ekstrema zamiast codzienności znanej z ulicy.

Opowieść Agnieszki Drotkiewicz o kobiecie współczesnej jest zabarwiona gorzkim smakiem. I jest lekturą ważną, by nie rzec, obowiązkową.

Komentarze

aerien pisze…
Gdzieś tam przed chwilą dosłownie przeczytałam jedną ze wspomnianych przez Ciebie niepochlebnych recenzji tej książki, ale po przytoczonym przez Ciebie fragmenicie wiem, że to książka dla mnie, choć mam nadzieję, że może jednak nie o mnie.
Sara Deever pisze…
"Teraz" pewnie przypadnie mi do gustu, ale na razie nie wezmę jej do rąk aktualnie przestawiłam się na lektury lekkie i zabawne.
To właśnie przez takie niedobre recenzje zwlekałam z zakupem "Sen zielonych powiek".

Pozdrawiam ;)
Monika Badowska pisze…
aerien,
książka jest cała dośc mocna ale są w niej momenty, które uderzają jeszcze silniej niż reszta - ów cytat to jeden z takich momentów.

Saro,
a przeczytałas już "Sen..."?
matylda_ab pisze…
Ja też chcętnie ją przeczytam. Choć "Paris, London, Dachau" kompletnie mnie rozczarowało.
Monika Badowska pisze…
Matyldo_ab,
nie znam wcześniejszych książek autorki.
Sara Deever pisze…
Tak 'Sen ..' przeczytałam , podobała mi się, końcówki takiej się nie spodziewałam.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k