Przejdź do głównej zawartości

Katarzyna Lewcun. Wyznania pizzonosza.


Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat

Nową serię "Smak dorosłości" zaczęłam czytać od książki o niebanalnie brzmiącym tytule. Zastanawialiście się kiedyś jak nazwać kogoś, kto dostarcza pizzę? Katarzyna Lewcun znalazła trafne  określenie, które wzbudziło moją ciekawość.

Mateusz, wbrew oczekiwaniom mamy lekarza i taty nauczyciela, nie bierze udziału w wyścigu po sukces, a po skończonej szkole średniej podejmuje pracę w pizzerii. Przygotowuje jedzenie, a najczęściej je dowozi pod wskazany w zamówieniu adres. Mieszka sam, świetnie sobie radzi i w zasadzie nie ma powodów do zmartwień. Bohater mimo, iż bywa dość mocno skupiony na sobie, ma jednak zdolność dostrzegania spraw innych, poza sobą, osób. Zauważa uczucie rodzące się między koleżanką i kolegą z pracy, doświadcza zainteresowania, ale i odrzucenia ze strony dziewczyn, komentuje z refleksyjnym zacięciem spotkania związane z życiem zawodowym i prywatnym.

Katarzyna Lewcun stworzyła jednorodną, dobrze zbudowaną postać bohatera. Tak dobrze, że aż w pewnym momencie poczułam przerażenie. Mateusz dowiadując się od zapłakanej siostry, iż ich matka jest aborterką, zdobywa się na konstatację "nie mam w ogóle wyrobionego zdana na ten temat".  Mój niepokój obudziło to, że dla bohatera taka wiadomość wydaje się być tożsama z wszelkimi innymi jakie otrzymuje ze świata zewnętrznego. Owszem - prezentowane zachowanie idealnie koresponduje z tym, co o Mateuszu wiemy, ale z drugiej strony - gdzie miejsce na samoświadomość młodego człowieka? Jakaż ona jest?

Książka  przedstawiająca jedynie wycinek życia zwykłego, młodego mężczyzny tylko pozornie nie poddaje czytelnikowi tematów do zadumy. "Wyznania pizzonosza" można czytać na dwa sposoby - albo jako luzacką opowiastkę o zapatrzonym w siebie dwudziestolatku albo jako historię młodego mężczyzny, który u progu dorosłości wydaje się nie rozumieć co znaczy owa "dorosłość".

Komentarze

oliwka pisze…
Aborterka - co właściwie oznacza? Stronę bierną czy czynną? Nie spotkałam się z takim słowem, swoją drogą to ciekawe, jak język podąża za polityką :)
Monika Badowska pisze…
Oliwko,
mama bohatera jest lekarzem ginekologiem; w definicjach słownikowych aborter to osoba dokonując aborcji, ale to nadal jest dwuznaczne.
Patrycja pisze…
Nie powiem, ciekawe słownictwo ;)
Niestety, książka raczej nie dla mnie

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k