Przejdź do głównej zawartości

John Harding. Siostrzyca.


Wydane przez
Wydawnictwo Mała Kurka

W tej powieści przede wszystkim zachwyciły mnie umiejętności słowotwórcze Autora (i tłumaczki - Karoliny Zaremby). To, jakim językiem posługiwała się główna bohaterka, w pierwszych momentach czytania wydawać się może nieco rażące, ale później... Później czekałam tylko na kolejne słowa.

Dwunastoletnia Florence i jej trzy lata młodszy brat, Giles, mieszkają w domu zamożnego wuja. Dziećmi opiekują się tylko pracujący w domu służący, co oznacza, że w dużej mierze dzieci mogą robić to, na co mają ochotę.

Wchowanegowaliśmy się któregoś dnia, kiedy otworzyłam dziwne drzwi, które dotąd były zamknięte na klucz, a przynajmniej tak myślałam ze względu na ich niezwruszoność, której moje młodsze ja nie było w stanie zmóc. Otworzyłam je, żeby się przed nim schować i odkryłam tę wielką skarbnicę słów. W jednej chwili zapomniałam o zabawie, odpółkodopółkowałam, wyciągając książkę za książką, wewnątrz każdej odkrywając kichawnicę kurzu. Oczywiście, wtedy jeszcze nie umiałam, jednak w jakiś sposób to potęgowało moje zaskoczenie i fascynację na widok tych tysięcy - czy raczej milionów - zakodowanych linijek nierozszyfrowalnego druku. Wiele książek było ilustrowanych, drzeworytowanych i kolorowanych z fustratorium napisów pod nimi, z których każdy uświadomił mi nieszczęsną niemoc palcośledzenia. [s. 11].

Dziewczynka, wbrew zakazowi wuja uczy się czytać, i podczas nieobecności brata pochłania kolejne tomy. Gdy Giles wraca do domu, wuj decyduje się wynająć guwernantkę i tu zaczyna się istota opowieści.

John Harding stworzył historię, która jest niejednoznaczna, tajemnicza i której nie da się rozwikłać podczas czytania. Po lekturze "Siostrzycy" zostaje w myślach postać dziewczynki i jej osobowości. Nie wiem, czy którakolwiek z nastoletnich bohaterek napisanych dotychczas powieści jest tak fascynująca jak Florence. Dziewczyna, pozornie wyciszona i zagubiona, kryje w sobie moc, o którą nikt jej nie podejrzewa. Ciekawe, i do końca niewyjaśnione, jest pochodzenie tej mocy. 

Równie interesujące jak postaci powieściowe jest tło obyczajowo-społeczne opowiadanej historii. Relacje między bohaterami, otoczenie w jakim rozgrywa się powieść składają się na ów nie dający się zniwelować urok historii z wątkiem grozy.

Serdecznie polecam.

Komentarze

Paula pisze…
Brzmi zachęcająco:)
Karolka pisze…
Czytałam i bardzo mi się podobało :)
Monika Badowska pisze…
Paulo,
to dobrze:-)

Karolko,
:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k