Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Prawo serii

Nusia wciąż chodzi w kaftaniku. Codziennie dostaje antybiotyk w zastrzyku (muszę się wreszcie odważyć i nauczyć robić sama). Dwa razy dziennie odpakowuję ją z kaftanika, zmieniam wkład higieniczny chroniący ranę, smaruję ranę specjalną maścią. Ona krzyczy na mnie groźnie, ale mam wrażenie, że już coraz bardziej z obowiązku i znużenia codzienną pielęgnacją, niż ze złości. Przesypia większość dnia przy Mamie, w nocy śpi tuż obok mnie i pięknie mruczy. Miałyśmy dziś odwiedzić kontrolnie PanDoktora, ale praca mnie wezwała i na przychodni pojedziemy w następną sobotę. Oby nie było zbyt radośnie i optymistycznie Sarę rozbolał ząb. Nie dość, że bolał, to na policzku zrobiła się gula. PanDoktor obejrzał, ostrzegł przed możliwością powstania przetoki i umówił nas na usuwanie zęba. Zostawiłam Sarę po zastrzyku, wczoraj popołudniu. I gdy już zabieg trwał i trwał, i był PanDoktor był mniej więcej w połowie pracy, serce Sary zaprotestowało i odmówiło współpracy. Wiem, że doskonale rozumiecie moje p

Dni pod znakiem kaftanika

Gdy 16 września odpakowałam Nusię z kaftanika przed wizytą u PanDoktora uznałam, że chyba zrobiłam to zbyt wcześnie. Na miejscu okazało się, że owszem - rana nie wyglądała ładnie, a co więcej, zaczęła się rozłazić, tak jakby Nusine ciało nie przyjmowało szwów. Doktor podjął decyzję o konieczności włączenia środka przyspieszającego gojenie. A później, przy następnej wizycie, włączyliśmy mocniejszy środek i antybiotyk. Nuś dostał nowy, czyściutki kaftanik, jest smarowany dwa razy dziennie (czego nie wita z entuzjazmem), a poza tym jest malutkim, przyjaznym, burczącym i biedniutkim Misiem, który na widok ludzkiej twarzy wyciąga łapki, by się przytulić i polizać policzki przytulającego się do niej człowieka. Tak jak zapowiadałam - w czwartek przyjechała Mama. Zwierzyniec śpi co prawda nadal ze mną, ale Sara spaceruje z Mama w dzień, a Nusia - gdy tylko usłyszy, że Mama już się obudziła - przychodzi do niej na łóżko, żeby mieć blisko głaszczącą dłoń. Wczoraj Mama upiekła chleb. Rano rozkroi

Frans de Waal. Bonobo i ateista. W poszukiwaniu humanizmu wśród naczelnych.

Wydane przez Copernicus Center Press Frans de Waal, biolog i prymatolog, w swojej najnowszej książce pisze o emocjach, empatii, altruizmie, moralności, religii, nauce i jeszcze kilku innych ważnych zagadnieniach. Może się wydawać, że pomysł, aby napisać o tym wszystkim w jednej książce nie jest najszczęśliwszy, a efektem tego pomysłu musi być groch z kapustą. De Waal zdaje sobie z tego sprawę i pisze: Przechodzenie od zachowań naczelnych do religii i humanizmu może się wydawać naciągane, ale ma swoją logikę . [s. 335] I jak najbardziej to, co zrobił Autor, ma swoją logikę. De Waal broni tezy o tym, że moralność ma podłoże biologiczne, że jest starsza nawet od współczesnych religii: Moralność powstała pierwsza, a współczesna religia się pod nią podpięła. Wielkie religie nie zostały wynalezione, by przekazać nam prawo moralne, lecz po to, by je podtrzymywać . [ss. 332/333]. Nie jest to teza nowa; właściwie to samo stwierdza choćby Pascal Boyer , nawet drastyczniej, bo utrzymu

Niedzielnik nr 50

Dawno nic nie pisałam. Czytam, słucham, ale myśli nie chcą mi się poukładać na tyle, by przybrać formę rzędów liter, by tworzyć okrągłe zdania i przekazać Wam moje wrażenia. Czasami mam wrażenie, że doba jest zbyt krótka. Ale natychmiast nachodzi mnie refleksja - gdyby była dłuższa pewnie i tak więcej czasu zajmowałaby praca, a nie odpoczynek. Ale staram się, staram, by każdego dnia ładować akumulatory zadowolenia. Mimo, że porzuciłam notowanie tzw. wdzięczności, bardziej świadomie w każdej sytuacji szukam jej pozytywnych aspektów; tak jest łatwiej iść przez życie:-) Otaczają mnie życzliwi ludzie, nawiązuję nowe znajomości, zarażam czytaniem. Mówię o książkach, zachęcam i powoli odnajduję w sobie radość z dzielenia się literaturą, którego mi zabrakło - co widać na blogu. Zaczęłam się zastanawiać na ile blog ma promować czytanie, a na ile przemysł wydawniczy. Piszę "przemysł", bo tak to postrzegam. Zdecydowanie bliższa mi ta pierwsza opcja; czytam dlatego, że

Miewamy się dobrze

Nusia, mimo, że wciąż w kaftaniku, czuje się coraz lepiej. Poznaję to po tym, jakie awantury urządza, gdy zmieniam jej opatrunek. Owszem, nadal chodzi niepewnie i niechętnie, ale coraz bardziej kładę to na karb ubranka, do którego nie jest przyzwyczajona. We wtorek jedziemy na wyciągnięcie szwów. W czasie choroby, szczególnie podczas pierwszych dni, odmówiła jedzenia suchego pokarmu. Lubię się do niej przytulić, mruczy, przytrzymuje mnie łapką i próbuje wymyć mi twarz. Nie pamiętam, czy o tym pisałam, ale czas już jakiś temu odkryłam, że Sisulce wypadły przednie, górne ząbki. Gdy się zamyśli, zapatrzy wypada jej z pyszczydełka język. Przedziwnie wygląda Królowa Kotów z jęzorkiem na wierzchu. A w ogóle - wśród upływających dni zapomniałam napisać, że 1 września minęło 8 lat naszego wspólnego życia. TU można obejrzeć zdjęcia z pierwszych miesięcy Sisuleńki w naszym domu. Piękny czas:-) Wojtuś odkrył ostatnio, że można wskakiwać na regały. Zdumiewa mnie, że dokonał tego odkrycia tak późn

Pooperacyjnie

Dziękuję serdecznie za Wasze wsparcie i trzymanie kciuków! Zawiozłam Nusię do PanDoktora w piątek na 13:00. Burczała sobie po drodze pocieszająco, kwiliła niczym osesek, a wyciągnięta z transportera przycupnęła skromnie przy krawędzi stołu. Przed podaniem środka usypiającego konieczne było ważenie - Nusia waży 6,7 kg. Na czas podawania zastrzyku wtuliła się we mnie (a ja pożałowałam, że nie obcięłam jej zawczasu pazurków). Odebrałam ją ok. 17. Ma usuniętą jedną listwę mleczną. Z sutka, na którym był guz miała jakiś wyciek. Dostałam ją wybudzoną, ubraną w kaftanik i z wenflonem w łapce. Nusię zabezpieczono antybiotykiem o przedłużonym działaniu i środkami przeciwbólowymi. Gdy przyjechałyśmy do domu wędrowała nie przejmując się ani kaftanikiem, ani innymi ograniczeniami. Odwiedziła balkon, wchodziła na tapczan, czy wersalkę. Była nieco oszołomiona, ale dość aktywna. Dopiero późnym wieczorem poczuła pierwszy ból; zaczęła płakać donośnie budząc inne zwierzaki. Wszystkie pobiegły do niej, b

Nusia

jutro od 13 będzie miała zabieg mastektomii. Potrzymacie kciuki?